sobota, 18 grudnia 2010

Karp ledwo żywy...

W życiu każdego człowieka przychodzi moment
gdy
trzeba iść po świątecznego karpia..,
Wybór jest bardzo trudny.
Gdy wreszcie uda nam się wybrać właściwego...
Miły Pan zawinie go w tone foli ,
a my załadujemy go na nasz zajebisty wózek.
Litując się nad jego biednym losem ,
wpuszczamy go do naszego małego oceanu.
Jest mu jak w raju.
Jednak wie co go czeka.
Patrzy na nas swoimi wielkimi oczami,
błagając o litość.
Albowiem musicie wiedzieć,
że są 2 sposoby zabicia karpia...
Jeden młotkiem...
Drugi nożem!!!
Gdy uporacie się już z słodkim zwierzakiem.
Przychodzi czas na tradycyjne polskie pieczenie.
Olej wyborny.
Karp wyborny.
I tak oto kończy się żywot wspaniałej ryby.
Na koniec chiałbym wszystkim życzyć zajebistych Świąt Bożego Narodzenia.
A jeżeli chodzi o ryby ,
nie martwcie się.
Są ich tysiące...

sobota, 11 grudnia 2010

Hindu

Dawno nie robiłem mu żadnych zdjęć.
Czas nadrobić zaległości.

Samochód chyba nie jest jego...
Hu hu ha. Hu hu ha...

sobota, 13 listopada 2010

Twarz to nie wszystko...

Kozak!!!

Bez koszuli...
W adidaskach

poniedziałek, 8 listopada 2010

Jesień

Chyba pierwszy raz zrobiłem takie ścierwo...

Nie mam nic do powiedzenia.

sobota, 23 października 2010

Obcy

Pojawił się chuj wie z kąd.
Zaczął sprzątać.
Pozwoliłem mu zostać.
Mam nadzieję że zawsze będzie ze mną.
Bojąc się , że mnie zostawi zrobiłem mu zdjęcia.
Teraz będziemy razem aż do śmierci.
Twarzą w twarz.
Boję się patrzeć mu w oczy.

Zawsze lgnie do syfu.
Zdobyłem dziś nowego kumpla.
Mam nadzieję , że wy też będziecie dla niego mili.

czwartek, 7 października 2010

Cienie

Siedzę chory w domu. Trochę mi się nudzi.
Miałem jeszcze trochę filmu w zenicie.
Postanowiłem wykorzystać czas w bardziej pożyteczny sposób niż zwykle...:)


2 kumpli...

Zawsze pod górkę...
Nienawidzę gołębi!!!
Zegar słoneczny.
Na moje oko 16.00:)

niedziela, 26 września 2010

Marsz wyzwolenia konopi

O godzinie 16. 30 otrzymaliśmy informację , że władzę miasta nie wydały zezwolenia na marsz.
Wszyscy zgodnie postanowili ruszyc.
Marsz ruszył w stronę komisariatu.
Zostałem zatrzymany przez policje za poruszanie się po ulicy.
Załadowali do suki.
Spisali.
Puścili.
Tłum był solidarny:)

Tomasz Obara.
Inicjatywa wolne konopie.

Mam megafon.
Mam moc.


LEGALIZE!!!
Sadzic. Palic. Zalegalizowac.

Po raz 2 zostałem zatrzymany na ulicy Piotrkowskiej.
Panowie chcieli potwierdzic moje dane.
Trwało to trochę ale wszystko się udało.
Ulica znowu została zakorkowana.
Na samym końcu Piotrkowska została zamknięta z 2 stron,
Mili manowie z pałami i tarczami zagrodzili wyjście.
Wszyscy musieli się legitymowac.
Wylegitymowałem się po raz 3 i opuściłem teren "nielegalnego zgromadzenia"

niedziela, 12 września 2010

Mniej niż więcej

Niby coś, niby nic...
Dawaju!!!
Test zorki i lucky.

wtorek, 17 sierpnia 2010

RYBINY

Miejsce dobre jak każde inne.
Znaczna część wspomnień z wakacji pochodzi właśnie z tąd.
Tu nauczyłem się łowić ryby i odkryłem jakie to przyjemne.
Nie planowałem w tym roku wizyty w tej wiosce jednak sprawy potoczyły się trochę inaczej...
Myślałem że się zanudzę jednak nie było tak źle.
Najważniejsze to mieć z kim pogadać
Wiatraki.
W drodzę do Topólki.
Strasznie lubię przyczepy.
Są strasznie fotogeniczne.
Zbożowy potwór...

Jedno niewielu zdjęć na jakich się pojawiam.
Wojtek się postarał...
Cypel.
Kiedyś wyprawy na cypel wydawały mi się wielką "sprawą"
Dzisiaj patrze na to trochę inaczej...
Chyba wolałem tamto spojrzenie.
Śluza.
Kiedyś w rzece po drugiej stronie tamy łowiłem raki.
Piszczały dosyć zabawnie gdy się je gotowało...
Smakowały jednak obrzydliwie.
Miałem jechać na ryby i co?!
Ryby mnie olały.
Mógłbym wstawać o 2 a one i tak wypieły by się na mój haczyk.
Jednak poranna aura pozwalała mi wstawać po raz kolejny.
Zresztą jak powtarza każdy wędkarz: "ryby nie są najważniejsze"
Pierdolenie...
Każdy liczy tylko na nie..
No dobra.
Prawie każdy...

czwartek, 12 sierpnia 2010

Lubitel

Lubiś...
Niby nie pozorny,
niby miał działać,
niby ostrość,
a zabawy od chuja..